Razem z mamusią i tatusiem przyjechaliśmy do Wiednia na operację tenatomii ścięgna achillesa. Trochę się bałam, bo operacja była pod ogólnym znieczuleniem (narkoza), jednak cały czas była przy mnie mamusia. Po operacji została ze mną na noc w szpitalu i się mną opiekowała. Nawet tatuś mógł nas odwiedzić w szpitalnym pokoju (u nas w Polsce w dobie pandemii jest to abstrakcją).
Wszystko przebiegło pozytywnie i z ostatnimi gipsikami wróciłam do domku. Na kolejnej wizycie gipsiki zamienię na specjalne buciki i szynę. Już nie mogę się doczekać, kiedy pozbędę się tych ciężkich i białych “dziwnych elementów” z moich nóżek.